KATASTER

To znowu gorący temat.
Po kilkuletniej przerwie powraca,
jak zły duch i znów straszy tych,
którzy w duchy chcą wierzyć. Kataster jest już prawie jak lustracja – mało kto pamięta, o co w nim chodzi  ale samo myślenie o tym boli,
więc na wszelki wypadek bądźmy przeciw.

Ponownie styl doniesień medialnych na temat podatku od nieruchomości ad valorem (od wartości) kształtują manipulatorskie tytuły artykułów, np.: Ekstra podatek za życie w mieście. Tym, którzy w duchy jeszcze nie wierzą, proponuję ćwiczenie na wyobraźnię – materiał do rozmyślań, nad istotą rzeczy:
w początkach miejskiej samorządności, niech to będzie rok 1992r., w dwóch bardzo podobnych miastach, nazwijmy je A i Z,  kupiono za gotówkę dwa mieszkania o pow. 70m² w tej samej cenie i stanie technicznym, oraz o porównywalnych cechach budynku i jego położenia (śródmieście). 


W 2012r., po 20 latach użytkowania i podobnej remontowej aktywności wspólnot mieszkaniowych [w każdym z budynków reperowano na bieżąco to, co trzeba],
oba mieszkania wystawiono na sprzedaż, nie czyniąc w nich wcześniej żadnych  technicznych ulepszeń. Transakcje przeprowadzono w tym samym czasie u tego samego pośrednika, poza miastami A i Z, a lokale sprzedano za najlepszą oferowaną cenę.  Mieszkanie w A za 210 000,-  natomiast mieszkanie w Z za 105 000 zł.

Pytanie: skąd się wzięła taka a nie inna wartość mieszkań, „zysk” albo „strata”?
Niewidzialna (niewidoma) ręka rynku? 

Trudno powiedzieć? Pomocne informacje dodatkowe: miasta A i Z  dziś różnią się bardzo wyraźnie: zadbane A  należy do czołówki miast w regionie, a  miasto Z sukcesywnie gubiło jakość życia i wylądowało w ogonie. Stawka podatku od nieruchomości mieszkalnych jest obecnie w obu miastach taka sama i niska – choć maksymalna możliwa – czyli 70 groszy od jednego m²/rok 2012. Danina wynosi więc niespełna 50zł rocznie i jest taka sama dla obu mieszkań. Jak by nie oceniać, jest to niewielkie obciążenie, symboliczne. Nie ma żadnego wpływu na wartość mieszkania i nic o tej nieruchomości nie mówi.
Jak w omawianych warunkach kształtuje się relacja pomiędzy wielkością podatku
a wartością mieszkania? Łatwo policzyć: podatek w wysokości 70gr od m² wartego 3000zł  to w przypadku A  ≈0,023% tej wartości. W przypadku B jest więc to obecnie „stawka” dwukrotnie wyższa od A, wynosi prawie 0,05%. Jak to wygląda w pieniądzu?
Weźmy pod uwagę stawkę 0,05% od wartości mieszkania, którą wyraża taryfa: 50 groszy od każdego tysiąca wartości mieszkania (wygodnie mierzy się w promilach: 50 ‰). Mieszkanie w A  ma wartość 210 000,- zatem naliczony od niej podatek od nieruchomości (50 ‰ ad valorem) wyniósłby 105zł /rok. Tak wymierzona danina od mieszkania w B byłaby dwukrotnie mniejsza, proporcjonalna wobec różnicy w wartości obu mieszkań.

Podatek od nieruchomości naliczany od wartości nieruchomości jest czynnikiem skłaniającym do zdrowych zachowań na runku nieruchomości, zarówno osób prywatnych
jak i przedsiębiorców, w tym developerów. Równie istotne jak taryfikator (stawki),
a może nawet ważniejsze  jest pytanie o system: jak powinien w Polsce zostać ukształtowany podatek ad valorem? Progresywny czy liniowy? A może wybór powinien należeć do gminy?  Jak powinien wyglądać system ulg i zaniechań, szczególnie dla zasiedlonych nieruchomości mieszkalnych i dla zabytków. Co jest celem zmiany? Niestety, jak dotąd w Polsce za każdym razem dyskusja o zmianie systemowej w opodatkowaniu nieruchomości zaczyna się, nieprzypadkowo, od wysokości stawki podatku od przewartościowanych nowych mieszkań (domów)  i na tym, łatwym do manipulowania zagadnieniu, szybko się kończy.

CDN