INWAZJA

Coraz więcej gatunków dzikich zwierząt odwiedza, bada a następnie zasiedla miasta. Dziki, kuny i zające – szczególnie na peryferiach miast – nikogo już nie dziwią, a coraz częściej, w parkach i miejskich dąbrowach można natknąć się również na bobry, łosie, jelenie i lisy.

Obecność zwierząt wolno żyjących w miastach wynika przede wszystkim z postępującej urbanizacji, która
powoduje, że powiększające się obszary zabudowane zajmują naturalne siedliska zwierząt wolno
żyjących lub przecinają ich szlaki migracyjne. Oprócz tego, niektóre gatunki dzikich zwierząt znajdują w mieście lepsze warunki życia (np. kuny).

Ma to swój urok i ekologiczny wydźwięk, ale rodzi również problemy (np. pogryzienia i zwarcia instalacji elektrycznej samochodów, kolizje drogowe, niszczenie miejskich założeń ogrodowych i parkowych), które narastają i mają już charakter powszechny.

Przynajmniej tak to ocenia Naczelna Izby Kontroli, która przeprowadziła badanie, w jaki sposób miasta postępują się z dzikimi zwierzętami. Skontrolowano 18 samorządowych miejskich podmiotów (urzędy i jednostki organizacyjne miast – głównie straże miejskie). Raport NIK z tej kontroli (do pobrania) – jest ciekawą lekturą, która uświadamia, że szybko postępująca reintrodukcja dzikiej fauny (naturalizacja miast?) może – raczej w dalekiej przyszłości, ale kto to wie – nabrać charakteru inwazji zwierząt wolno żyjących na miasta… Możliwe, że czeka nas (kiedyś) nowy rozdział walki o miasto?