TRAFIONE-ZATOPIONE

Demolka w skali architektonicznej, pojedynczego budynku, ewentualnie zespołu zabudowy – czyli rozbiórka i budowa nowego, idzie w polskich miastach dość łatwo. Często zbyt łatwo. Bezpowrotnie zubażając nasze miejskie dziedzictwo. I nie chodzi tu o historię zamierzchłą, a o tzw. dziedzictwo niechciane: obiekty z czasów PRL-u zlokalizowane w atrakcyjnych miejscach, zaprojektowane w duchu socmodernizmu, modernizmu, brutalizmu oraz tzw. najntisy – obiekty realizowane w latach 90. XX w. , jak lustro odbijające entuzjazm i barwność „amerykańskich snów” pierwszej fazy polityczno-ekonomicznej transformacji, zaraz po 1989r.
Ofiary bezrozumnej demolki? Najświeższa to właśnie najntis – wrocławski Solpol (fot. poniżej), zbudowany w 1994r. przy ulicy Świdnickiej 21-23, według proj. arch. Wojciecha Jarząbka. Uchodził wtedy za najnowocześniejszy obiekt we Wrocławiu. Był klimatyzowany, wyposażony w windy i ruchome schody, a za sprawą kolorowej elewacji i wyrazistych geometrycznych elementów dekoracyjnych przyciągał uwagę i wzbudzał silne reakcje. Ten budynek z charakterem przez wielu uznawany jest za najbardziej wyrazisty przykład architektury postmodernizmu w Polsce. W 2015 roku podjęto nieudaną próbę wpisania go do rejestru zabytków, w styczniu 2022 roku Urząd Miasta Wrocławia zezwolił na jego rozbiórkę. Wyrok wykonano w lipcu ub. roku.

Na liście utraconych dóbr polskiej kultury miejskiej należałoby umieścić również obiekty, które już zniknęły z przestrzeni Katowic: dworzec pkp, handlowy dom dziecka, pałac ślubów, hotel Silesia. Oprócz tego lubelskie kino Kosmos, warszawskie: Supersam, pawilon Chemia przy ul. Brackiej czy kino Moskwa (którego zdjęcie-symbol aut. Chrisa Niedenthala obiegło świat w pierwszych dniach stanu wojennego).

O przyczynach i skutkach architektonicznej demolki, na przykładach wybitnych, unikalnych i emblematycznych budynków modernistycznych, zajmująco opowiada Patrycja Jastrzębska (wykład w ramach godnego polecenia cyklu „Architektura w Wozowni”).